Dziś mamy 18 sierpnia 2024, niedziela, imieniny obchodzą:

17 sierpnia 2024

"Mam apetyt na więcej". Paulina Przywecka-Puziak zawalczy o medal

fot. powierzone

fot. powierzone

Już 28 sierpnia w Paryżu rozpoczną się Igrzyska Paraolimpijskie#. Jest to niewątpliwie najważniejsza impreza sportowa dla osób niepełnosprawnych. Już po raz drugi z rzędu na tych zawodach – w podnoszeniu ciężarów – Polskę reprezentować będzie nakielanka Paulina Przywecka, z którą udało nam się porozmawiać zaledwie kilka tygodni przed wyjazdem do Francji.

Dotychczasowe osiągnięcia budzą szacunek

Paulina Przywecka-Puziak to rodowita nakielanka, która obecnie trenuje w Stowarzyszeniu Sportu i Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych START Bydgoszcz. Jej trenerem klubowym jest Damian Sikorski. Od wielu lat Paulina Przywecka-Puziak zasila również reprezentację narodową.

Jeśli chodzi o najważniejsze osiągnięcia sportowe nakielanki, to jest ich naprawdę bardzo dużo. Pierwszy poważny sukces odnotowała w 2007 roku w Grecji, gdzie wywalczyła tytuł Mistrza Europy Juniorów. Ponadto zdobyła jeszcze: Złoto Otwartych Mistrzostw Słowacji (2008 r., 2009 r, 2010 r.); Srebro Mistrzostw Świata Juniorów w Malezji (2010 r.); Złoto na Otwartym Pucharze Europy w Węgrzech (2011 r.); Złoto Otwartych Mistrzostw Walii (2012 r.). Po przerwie związanej z macierzyństwem, Paulina Przywecka-Puziak do swojej kolekcji dołożyła kolejne medale: Brąz w Pucharze Świata w Węgrzech (2017 r.); Brąz Otwartych Mistrzostw Europy w Francji (2018 r.); Brąz Pucharu Świata w Wielkiej Brytanii (2020 r.); Brąz Pucharu Świata w Dubaju (2022 r.), Złoto w Pucharze Świata w Tajlandii (2023 r.).

To jednak nie wszystko, gdyż w jej dorobku znajdują się równie fantastyczna osiągnięcia na krajowym podwórku – należy tu wymienić chociażby 18x złoto oraz 1x srebro Mistrzostw Polski. Jak już wspomnieliśmy, tegoroczne Igrzyska Paraolimpijskie w Paryżu nie będą debiutancką imprezą tego szczebla dla nakielanki. W 2021 roku w Tokio uplasowała się bowiem na 8 miejscu, a teraz będzie z pewnością chciała poprawić ten rezultat

Paulina Przywecka-Puziak jest także szczęśliwą mamą. – W kwietniu 2013 roku urodziłam cudownego synka Macieja. Kilka miesięcy później wzięłam ślub z jego ojcem. Aktualnie jestem po rozwodzie i wspólnie z synem mieszkam w Nakle – powiedziała nam Paulina Przywecka-Puziak. Jak wyglądała jej dotychczasowa przygoda ze sportem? Z czego czerpie motywacje i jak ocenia swoje szanse na medal w Paryżu? Zachęcamy do przeczytania wywiadu.

Zacznijmy może od tego, jak to się stało, że została Pani sztangistką?

Na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum uczęszczałam na zajęcia pozalekcyjne do Szkoły Podstawowej w Występie. Były to zajęcia typowo sportowe, m.in rzuty do kosza, siatkówka, tenis stołowy. Moim rodzicom chodziło o jak najwięcej ruchu dla mnie i integrację z dziećmi. W tej szkole była drużyna w tenisie stołowym, która przygotowywała się do turnieju w Bydgoszczy. Wypadł jeden zawodnik i ja zastąpiłam go w tym turnieju. Te zawody organizował człowiek, który był prezesem bydgoskiego stowarzyszenia zrzeszającego osoby niepełnosprawne. Zaproponował mi, bym przyjechała na zajęcia z wyciskania sztangi leżąc i spróbowała tej dyscypliny. Przyjechałam na pierwszy trening do Fordonu. 15-letniej dziewczynie nie bardzo podobało się pocenie na siłowni i spędzanie kilku godzin dziennie na dojazdach na trening, jednak trener tej dyscypliny widział we mnie potencjał – ze względu na moją posturę, spowodowaną latami chodzenia o kulach – idealną do podnoszenia ciężarów. Bardzo dużą rolę w procesie mojej adaptacji do ciężarów pełnili rodzice. Mama, która wspierała mnie i tata, który trzy razy w tygodniu zawoził mnie na treningi do Fordonu i nieustannie mnie motywował. Siostra i bracia również bardzo mi kibicowali. Był to rok 2005. Po pierwszych zawodach – Mistrzostwach Polski w Bydgoszczy, gdzie zdobyłam złoto w swojej kategorii wagowej – zrozumiałam, że to jest droga dla mnie i zakochałam się w ciężarach.

Jak wyglądały eliminacje na Igrzyska Paraolimpijskie w Pani ukochanej dyscyplinie? Kiedy się Pani dowiedziała, że pojedzie do Paryża reprezentować Polskę?

W podnoszeniu ciężarów osób niepełnosprawnych zasady kwalifikacji są następujące: w rankingu światowym w danej kategorii wagowej trzeba plasować się w pierwszej ósemce, wówczas zdobywa się bezpośrednią kwalifikację na Igrzyska. Przez 2 lata poprzedzające igrzyska zawodnik musi wziąć udział w Mistrzostwach Świata, Europy oraz Pucharach Świata, a osiągnięte wyniki są zapisywane i sukcesywnie zmieniane w rankingu. Im wyższy wynik osiąga się na zawodach, tym na wyższą pozycję można wskoczyć w rankingu. Zasady kwalifikacji w tej dyscyplinie są o tyle ciężkie, gdyż do ostatnich zawodów przed igrzyskami, które zamykają ranking, zawodniczki mogą robić wyniki w różnych kategoriach wagowych. Tak zrobiłam też ja, od początku kariery startowałam w kategorii wagowej do 67kg i przed igrzyskami w Tokio zakwalifikowałam się w tej kategorii, w której starty kontynuowałam także po Tokio. Natomiast od grudnia zeszłego roku zaczęłam startować w niższej kategorii do 61kg i zdecydowałam się w niej zostać, ponieważ szansę na kwalifikacje do igrzysk w Paryżu były większe. Jednak inne zawodniczki też zmieniały niezapowiedzianie kategorie wagowe i okazywało się, że nagle niektóre pojawiały się u mnie z wyższych lub niższych kategorii. Po Pucharze Świata w Tajlandii w grudniu 2023 plasowałam się na 7 miejscu, a więc wydawać mogłoby się w miarę bezpiecznej pozycji. Jednak na ostatnich zawodach zamykających ranking – Pucharze Świata w Tbilisi w Gruzji w czerwcu tego roku – dwie zawodniczki zmieniły kategorie wagowe i „wskoczyły” do mojej, wyciskając wyższe ciężary co spowodowało, że spadłam w rankingu z 7 pozycji na 9. Dopiero w 2 tygodniu lipca dostałam informację od trenera kadry narodowej, że zawodniczka z Egiptu, która miała kwalifikacje w dwóch kategoriach 61kg i 67kg , w tej niższej zajmowała 4 miejsce , a w wyższej miała szansę na walkę o srebro na igrzyskach, miała określony czas do wyboru, w której kategorii będzie chciała startować na igrzyskach i wybrała wyższą, tym samym ja z pozycji 9 wskoczyłam na 8 i uzyskałam kwalifikację. Ponadto zaszły też roszady w kategorii 67kg w której też wcześniej miałam wynik i okazało się, że również zakwalifikowałam się w tej wyższej kategorii, jednak w porozumieniu z trenerami kadrowym i klubowym zdecydowaliśmy się startować w kategorii do 61kg.

Na które Igrzyska Paraolimpijskie trudniej było się zakwalifikować? Na te w Japonii, czy te nadchodzące w Francji?

Ciężko jest mi to stwierdzić. Z roku na rok, z zawodów na zawody i z igrzysk na igrzyska jest coraz ciężej, ponieważ zawodniczek przybywa i to takich, które zaczynają od razu "z wysokiego C". Natomiast te, które startują już od dawna, poprawiają swoje wyniki w zatrważającym tempie. Obserwuje się niektóre kraje wiodące prym jak np. Egipt, Chiny, Nigeria, Korea czy Kazachstan. Przez te zasady kwalifikacji, o których wspomniałam wcześniej, nigdy nie można być pewnym do końca. Dlatego przez całe 4 lata trzeba ciężko pracować nad siłą, wytrzymałością, dynamiką i techniką – by podnosić coraz większe ciężary i tym samym piąć się w rankingu.

Udział w igrzyskach to bez wątpienia spełnienie marzeń, zwłaszcza jeśli chodzi o debiut na imprezie tego szczebla.  A jakie są Pani odczucia teraz, kiedy posiada już Pani doświadczenie w postaci udziału na takiej imprezie?

Myślę że te igrzyska będą na pewno inne od tych w Tokio. Minęły 3 lata, przez które ciężko pracowałam, jestem o 3 lata starsza, a więc i bardziej doświadczona. Również w kwestii mentalnej jestem spokojniejszą zawodniczką. Sprawę trochę utrudnia fakt, że od kilku miesięcy zmagam się z kontuzją barku, ale zarówno ja, jak i ludzie, którzy pomagają mi w tej drodze do Paryża, robimy wszystko, by bark wyleczyć i bym była w jak najlepszej kondycji. Wierzę, że tak będzie.

Jak wyglądają Pani treningi i przygotowania pod Igrzyska Paraolimpijskie w Paryżu?

Trenuję obecnie 3x w tygodniu, na treningi dojeżdżam do klubu, który ma swoją siedzibę na obiektach bydgoskiego Zawiszy. Biorę udział głównie w zgrupowaniach kadry narodowej, mniej więcej 4-5 razy w roku. Tak jak wspomniałam, współpracuję z trenerem klubowym, ale również kadrowym. Na zgrupowaniach kadry mam zapewnioną opiekę fizjoterapeuty, a więc masaże oraz wszelkie zabiegi fizykoterapeutyczne i odnowę biologiczną. W razie potrzeby zapewniona jest też pomoc psychologa. Na miejscu w Bydgoszczy również korzystam z zabiegów fizykoterapii oraz masaży i porad fizjoterapeutów, jednak ich częstotliwość jest uzależniona od środków finansowych. Te musimy pozyskiwać w różny sposób, wystarczają one tylko na pewien okres czasu, zdarza się też tak, że takie wizyty muszę opłacać z własnej kieszeni.

No właśnie. Zakładam, że kwestie sportowego finansowania w przypadku osób niepełnosprawnych nie stoją na wysokim poziomie...

Nigdy nie ukrywałam, że temat finansowania jest trudnym tematem w mojej dyscyplinie sportu. Sponsorzy podejmują współpracę w większości ze sportowcami, którzy już zaistnieli na arenie sportowej, mającymi już medale paraolimpijskie, mistrzostw świata i Europy, czyli takimi, którzy są w czołówce i na pierwszych stronach gazet. Co ze sportowcami, którzy są już na tej dobrej drodze i mają potencjał, lecz nie mają środków na jego rozwijanie? Jeśli nie mają, wokół siebie ludzi chętnych, by pomóc – w większości rezygnują ze swoich marzeń. Ja miałam i mam to szczęście, że podczas mojej drogi dużo pomogli mi rodzice i rodzina, ale także i obecny trener, klub w miarę możliwości też wspiera mnie jak może pozyskując środki, niewielkie, ale zawsze jest to nieoceniona pomoc. Bardzo ważne jest móc mieć dobrych ludzi blisko siebie, bo kto jak nie oni zrozumieją najlepiej, z jak wielkimi barierami muszę się mierzyć i z jak wielkimi przeszkodami walczyć? Wracając do sponsoringu, zarówno ze Stowarzyszeniem, które reprezentuje jak i moim trenerem staraliśmy się pozyskać sponsorów wiele razy, wiele też razy słyszeliśmy odpowiedzi takie jak: „MMA jest bardziej opłacalne", „Proszę zwiększyć zasięgi na Instagramie, to pomyślimy" i to od naprawdę sporych, rozwijających się firm. Zdarzały się też sukcesy w tej dziedzinie, udawało się podjąć współpracę m.in ze sklepem z suplementami dla sportowców, jednak na krótki okres. Oczywiście każda forma wsparcia jest ważna i za każdą mimo wszystko jestem wdzięczna. Na moim nakielskim podwórku również starałam się o podjęcie współpracy m.in z cateringiem dietetycznym, ale niestety spotkałam się ze ścianą. Dieta jest bardzo ważna w sporcie, a taki catering bardzo kosztowny i w większości muszę opłacać go sama. Na szczęście znajdują się ludzie,czy instytucje którzy uwierzą w człowieka i chcą pomóc.  Miałam kilkakrotnie okazję współpracować z takimi ludźmi czy też otrzymywać od nich bezinteresowne wsparcie za co z serca dziękuję. Między innymi do takich ludzi należy z pewnością znana i wspaniała osoba Martyna Wojciechowska oraz wszyscy jej współpracownicy tworzący fundację UNAWEZA, którzy to przy współpracy z Polskim Komitetem Paraolimpijskim wsparli mnie poprzez ufundowanie stypendium, żebym mogła zakwalifikować się i jak najlepiej przygotować do tegorocznych Igrzysk Paraolimpijskich. To była bardzo duża cegiełka budująca moją drogę do Paryża. Miłą niespodzianką był jednorazowy, ale również ważny dla mnie zastrzyk finansowy od Banku Spółdzielczego w Nakle, który przy współpracy ze spółką Nakielski Sport, udzielił mi wsparcia finansowego na tej ostatniej prostej zupełnie bezinteresownie. Dzięki opisanym wyżej, widzę nadzieję, że niepełnosprawni sportowcy, którzy są na tej drodze do spełniania marzeń, mogą liczyć na pomoc decyzyjnych, dobrych ludzi. Dlatego zapraszam do współpracy tych, którzy chcieliby dołożyć swoją mniejszą lub większą cegiełkę do mojego rozwoju. To już moje drugie Igrzyska, a mam apetyt na więcej!

Często uprawianie sportu na najwyższym poziomie wymaga wielu poświęceń i przede wszystkim odpowiedniej ilości czasu. Jak udaje się to Pani połączyć z życiem prywatnym

Póki co udaje mi się to wszystko jakoś pogodzić – wymagającą rolę sportowca z równie wymagająca rolą matki i gospodyni domu. Jednak z każdym kolejnym rokiem jest to coraz trudniejsze. Ciężko byłoby mi też pogodzić sport z pracą. Dla mnie sport to jest praca. Ciężka, często bardzo bolesna – zarówno dla ciała, jak i duszy – praca, którą się kocha i która mimo zdarzających się niepowodzeń daje satysfakcję i radość. Praca, która jest nagrodzona finansowo tylko wtedy, kiedy są sukcesy w formie stypendiów czy nagród jednorazowych. To też jest bardzo ważne. Jest jednak inna nagroda w postaci tej satysfakcji, że mogę pokonywać własne granice, przełamywać bariery – te fizyczne i te w głowie, że drzemie we mnie siła większa niż u wielu innych, którzy wybrali łatwiejszą drogę w życiu. To jest chyba cała esencja sportu, którą staram się przekazać synowi.

Jak ocenia Pani swoje szanse na sportowy sukces w Paryżu? Co jest najważniejsze już w trakcie startu w imprezie praktycznie najwyższej możliwej rangi?

Zawsze podczas startu staram się wykonać bój najlepiej jak potrafię, pamiętając o zasadach techniki, na której bardzo skupiona jest uwaga sędziów. Daję z siebie wszystko, co mogę danego dnia – korzystając również z dyspozycji lub walcząc z niedyspozycją dnia. Uważam, że w sporcie nie można być niczego na 100% pewnym. Można celować wysoko, jednak jest wiele czynników, które składają się danego dnia na sukces czy porażkę. Oczywiście to, co sobie wypracujemy w ciągu roku – procentuje, dlatego zawsze zostawiam serce na treningach. Ja zawsze daję z siebie tyle co mogę, a podczas startu wszystko zdarzyć się może. W sporcie wszystko jest możliwe. Ważne, by wierzyć w siebie i w swoje możliwości.

Rozmówczyni nie wyraża zgody na komentowanie.

Źródło:  

Oceń artykuł: 7 0

Czytaj również

udostępnij na FB
0

Utalentowana lekkoatletka z Kcyni. Osiągnięcia Bernadetty Blechacz

30 lipca 1955 w Kcyni urodziła się Bernadetta Blechacz# – polska lekkoatletka, oszczepniczka, olimpijka.

(czytaj więcej)
0

Zwiększona śmiertelność dzikich ptaków. Padłe wrony na terenie miasta

Od połowy lipca br. na terenie miasta #stołecznego Warszawy odnotowywana jest zwiększona śmiertelność ptaków dzikich głównie z rodziny krukowatych. Padłe ptaki (w przeważającej części wrony siwe) lokalizowane były dotychczas w różnych dzielnicach miasta.

(czytaj więcej)
0

Kawy i herbaty o znikomej jakości. Negatywne wyniki kontroli

Ponad połowa skontrolowanych sklepów specjalistycznych# oferowała kawy, herbaty i herbatki o niewłaściwej jakości.

(czytaj więcej)
0

Parki etnograficzne w regionie. Co warto zwiedzić?

Dawne wiejskie zagrody, dziewiętnastowieczny młyn, zabudowa #szeregowa osadników z Holandii, drewniane barki rzeczne – to tylko część z bogatych zbiorów jakie znajdują się na terenie czterech skansenów prowadzonych przez marszałkowskie Muzeum Etnograficzne w Toruniu oraz Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej we Włocławku. Bogactwo i różnorodność regionów województwa kujawsko-pomorskiego zobaczymy w Kłóbce, Toruniu, Kaszczorku i Wielkiej Nieszawce.

(czytaj więcej)